Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Dzwoneczek

Obraz
Bo ludzie są jak wróżki - znikają, kiedy przestajesz w nich wierzyć. Znikasz, kiedy przestajesz wierzyć w siebie. Proces znikania jest doprawdy dziwny. Najpierw czujesz strach, bo sam przestajesz siebie wyraźnie widzieć. Jednak, tak jak napisałam, jest to proces: postępuje etapami. Na początku masz wrażenie, że rozmywają ci się opuszki. Jeszcze je czujesz, ale jakoś niewyraźnie (Rutinoscorbin tu raczej nie pomoże, choć muszę przyznać, że nie sprawdzałam). Jakby zakończenia nerwowe dochodziły już tylko do palcowego kolanka. Myślisz: to od pracy przy komputerze - pewnie cieśń nadgarstka albo łokcia. Ale w międzyczasie niektórzy zacznają też to zauważać. Co dziwne, wcale nie Twoi najbliżsi. Potem czujesz fale mrowienia, które ogarniają cię znienacka: na przykład w trakcie imprezy urodzinowej przyjaciółki albo w pracy - ni stąd, ni zowąd. Ludzie zawieszają na tobie spojrzenie, by chwilę później powędrować obojętnym wzrokiem dalej. Chcesz coś powiedzieć, ale twój głos jest tak cichy, że

Cor cordium

Obraz
Serce serc. Najgłębiej, najintymniej, w samym rdzeniu ciebie. Jeśli wierzysz w istnienie duszy, możesz ją wołać "cor cordium". Jeśli zaznasz uczucia, które plasuje się gdzieś między płucami a kręgosłupem, w porach skóry, w środeczku źrenicy i w każdym promieniu tęczówki... Wyjęcz "cor cordium". Szkoda to spłycać i ograniczać słowem miłość, ale. Taka miłość zdarza się raz albo wcale. Elio o tym wie, choć nie jest tego świadomy. Oliver to wie świadomie i jest przerażony. Przerażony, że oto zapadł wyrok na resztę jego życia. Został skazany na wieczną nieszczęśliwość. Na wieczną pustkę. Żadne inne ciało tak pięknie nie wpasuje się w jego własne, dwa krwiobiegi nie zespoją się tak poetycko w jedno z dzieł współczesnych malarzy, którzy wyszli dawno już poza świat figuratywny i wkroczyli w świat materii czystej i krwistej i dżdżystej, splątanej, skołowanej, materii bez materii. Tylko linie i kolory, czasem nieciekawe, innym razem hipnotyzujące, bo wyrastają mi z końcówek p

Obroty ciał niebieskich.

Obraz
Śmierć otwiera czerń. Czarne miejsce, małe albo wielkie, albo to i to naraz. Śmierć ukochanej osoby osadza się na sercu człowieka jak warstwa patyny: czy nadaje mu szlachetności? Trudno powiedzieć. Jest mroczno i ciemno i wilgotno i trochę pachnie ziemią, a w ciele masz lód, krew zamarza tak, że czujesz w skórze szczypanie i masz mnóstwo czerwonych plam,a szron osiada na twoich rzęsach i w twoich nozdrzach. Piwniczno-grobowe życie jest blisko. Już tylko twoja własna śmierć cię od niego oddziela. Czasami czujesz za nim tęsknotę. Czasami chcesz już dać nura w te czeluści i sobie po cichu, dyskretnie zniknąć. I ta myśl doprowadza cię do obłędu. Walka z każdym kolejnym dniem, obserwowanie ruchu słońca na niebie, podczas gdy wiesz, że to ty się kręcisz, nie ono... To jest tortura.