Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2021

Niedziela, zwykła niedziela

Obraz
  Każdy z nas ma ciemne miejsca, nie miejsca. W każdych źrenicach tlą się słońca odpryski, małe plamki słoneczne, piegi. Boję się, że przestałam widzieć człowieka w Innym, ale siebie chyba też straciłam z oczu. Pod powiekami płynie obraz: latarnia morska wolno sunie światłem po czarnej, spokojnej tafli; cisza. Czarny bezruch poszukiwań. Co mi wciąż na nowo puszy niepokojem duszę? Co porusza fale, jaki księżyc świeci we mnie nade mną, nad moją duszą? Czy jest napędzany krwią, czy żyje z tego samego powietrza, które przepływa przez moje płuca? Po co istnieją te dni powszechnej niewygody z samym sobą, poczucia bycia za dużym lub za małym na siebie i dlaczego musimy coś z nimi robić? Konieczność sprzątania, prania, gotowania, podlewania, wychodzenia, śnienia – nie, to akurat przywilej – konieczność bytu praktycznego, niemarnowania godzin, śledzenia tu i teraz, łapania chwili, ale kiedy w głowie ta chwila wciąż jest za mała.