Ostatni jednorożec


Zmarł Sudan, ostatni samiec ze swego gatunku. Ostatni nosorożec biały północny. To było kilka dni temu. Zmarł w niewoli, a raczej został uśpiony.

To jest mój świat. Świat, w którym wymiera cały gatunek, i to na czujnych oczach ludzkości; pilnych oczach dziennikarzy, zawoalowanych okularem oczach uczonych i załzawionych oczach bojowników o lepsze jutro. 

Czy wiedziałam wcześniej, że Sudan w ogóle istnieje? Ano nie wiedziałam. Nie interesowałam się. Bo życie i tak boli, nawet jeśli te mgliste przeczucia o chujowości nie mają jednej konkretnej twarzy, albo zwyczajnie mają inne twarze. Sudan wyłonił się z tej mgły kilka dni temu i teraz tak sobie o nim pomyśliwuję.

Zostały dwie samice, a część materiału genetycznego Sudana udało się ocalić. Czyli, że może nie wszystko stracone. Czyli, że człowiek swoją panikę w obliczu śmierci, swój megalomański sen o wiecznym trwaniu przerzuca na inne zwierzęta. A może tak miało być, może "bóg tak chciał"? Może przyszła pora na białe nosorożce północne?

Nienawidzę tej głupiej nagrobnej sentencji. Dla mnie przynajmniej nie przynosi ona spodziewanego ukojenia.

Ten gatunek nosorożców podobno wyginął, bo, jak zauważył subtelnie któryś z dziennikarzy National Geographic, nie miał zbyt wiele szczęścia, jeśli chodzi o tereny, które zamieszkiwał. Podobno tereny wyjątkowo niespokojne politycznie. 

Co mnie cofnęło do września sprzed dwóch lat, kiedy byłam w Tokio. Przy jednej z głównych świątyń znajdowały się posągi upamiętniające przedstawicieli zwierząt, których najwięcej zginęło w czasach II Wojny Światowej - psów, koni i gołębi. Tak, tylko one nie miały "pecha", jak gatunek Sudana. Je człowiek wykorzystał instrumentalnie.

I tak to jest. Zwierzęta giną w nieswoich wojnach, kolejna grupa poszkodowanych cywili.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pociąg

Antoś

Jak działa pamięć